czwartek, 8 lipca 2010

Trudna akceptacja

Zachowania Adasia obnazają często nasze slabosci. Mam tu na mysli akceptacje i zachowanie spokoju w obliczu Adasiowych "zabaw". Pisalem ostatnio jak Adas dostarcza sobie rozrywek, a te czesto obsesyjnie powtarzane zajecia skutecznie wytracaja nas z rownowagi (szczegolnie tate, niestety...). Problem narasta, zwlaszcza, ze przedmioty, ktorymi zabawa sprawia Adasiowi ogromna frajde, ulegaja zniszczeniu. Ile mozna tolerowac takie zachowania? Wkurzam sie wiec czesto ogromnie! Ale wiem, ze tak nie wolno! Ze Adas nie niszczy nic z premedytacja. On nie widzi nic zlego w stukrotnym zamykaniu i otwieraniu drzwi od szafy, wylewaniu wody, wspinaniu na schody i meble, rozrzucaniu monet itp. I my musimy to zrozumieć, zaakceptować! Nie w sensie pozwalania na wszystko, ale wlasnie madrej akceptacji. Wiec czasem lepiej pozwolic na pewna dawke Adasiowej zabawy, a zamiast kategorycznie zabraniac probowac tlumaczyc, ze postepuje niewlasciwie i zainteresowac inna zabawa. A to wymaga sporego wysilku.
Od osób "z zewnątrz" niewiele oczekujemy. Adasiowe obsesje to nasz problem nie ich. Po prostu tam gdzie akceptacji dla Adasia nie spotykamy, z Adasiem sie nie wybieramy. Natomiast wymagania dla nas samych postawione sa wysoko i musimy im sprostać. Tej akceptacji oraz pelnego zrozumienia Adasiowych zaburzeń również oczekujemy od naszych najbliższych. Oczywiste, ktos powie. Niemniej roznie z tym bywa...

PS: Bylem z Adasiem u fryzjera. Z uplywem czasu fryzura a la "britpop" zmienila sie w "grunge", co w konfrontacji z letnim upalem stalo sie uciazliwe. Adas i pani fryzjerka dzielnie zniesli "ciach, ciach". Bylo troche wrzasku (Adas) i stresu (fryzjerka), ale efekt jest calkiem, calkiem. Krotkie wloski + bermudy w rekinki = idealny plazowicz :)

czwartek, 1 lipca 2010

Świat auti raz jeszcze

Obserwujac Adasia ciagle zastanawiam sie jak postrzega otaczajacy go swiat i gdzie w tym swiecie lokuje siebie?
Mam wrazenie, o czym juz pare razy pisalem, ze pomimo, iz przyjmuje bodźce i doswiadczenia ze swiata plynace, nie do konca ma poczucie swego w tym swiecie istnienia.
Przykladow jest mnostwo. Wezmy sprawy "smierdzace". Adas wie gdzie robi sie "sisi" i kupe. Mozna go zapytac. Odpowie, ze do kibelka. Tylko on sam tam sie nie zalatwia. Sciagniecie pieluchy nic nie daje, zwieksza tylko ilosc sprzatania.
Kolejna rzecz jazda na rowerze, hulajnodze, deskorolce itp. Tata pokazuje co i jak. Adas patrzy, i gdyby byl "zwyklym" dzieciakiem probowalby taka samo, ale nie, on ma inne pomysly. Na rowerze kreci pedalami do tylu lub w ogole, a popychany nie potrafi trzymac kierunku.Na hulajnodze probuje stawac dwiema nogami i dziwi sie, ze nie jedzie. O wsiadaniu na deskorolke tez nie ma mowy, bo Adas traktuje ja jak samochodzik i puszcza po podlodze.
Ciekawe natomiast jest Adasiowe zwracanie uwagi na szczegoly, np. gdy w sklepie wsiada na rower zawsze idzie najpierw po kask. To samo gdy zapakuje sie na quada lub skuter, nasladuje wtedy ruch wkladania kasku i mówi "ka" czyli kask wlasnie.
Generalnie jednak Adas traktuje swiat po swojemu, a w odniesieniu do nas, dla siebie przyjal role obserwatora. Zyje w swojej rzeczywistosci i tylko rzuca okiem na nasza, wybierajac co mu pasuje.
Odmienny od naszego bywa też sposób dostarczania sobie przyjemnosci. Czesto sa one dosc dziwne. Np. chlapanie woda z wanny (po kapieli lazienka doslownie plywa), rozrzucanie drobnych przedmiotow po podlodze (ostatnio hitem sa listki odrywane z warzyw przeznaczonych na zupke), rozwalanie swiezo ulozonych i wyprasowanych ciuszkow, plucie woda na podloge itp. Najlepsze jest, że sa to faktycznie zajecia dla Adasia przyjemne. On czerpie z tego radosc, a w jego zachowaniu nie ma cienia zlosliwosci. A ze wszyscy "normalni" tak nie robia?! Coz, nasz swiat wg Adasia jest pewnie bardzo pokrecony!