To był wyjatkowy dzień dla Adasia i nas, rodziców. Dzisiaj Adaś skończył pięć lat, a co ważniejsze, to pierwsze urodziny, podczas których "jubilat" był bardzo zaangażowany w uroczystości.
Wszystko rozpoczęło się w przedszkolu. Adaś wyposażony w torbę ciasteczek i wafelków (bezcukrowych, dietetycznych) oraz mandarynki, wkroczył rano do sali Słoneczek.
Po śniadaniu rozpoczęła się imprezka w gronie kolegów. Tutaj ogromne podziękowania dla pań przedszkolanek, które bardzo sprawnie imprezę zorganizowały. Dzięki nim urodziny przebiegły w bardzo miłej atmosferze. Żałuję, że nie mogłem tego zobaczyć "na żywo", niemniej dokumentacja foto wykonana przez panią Adę, potwierdza, że chłopcy, którzy mają problem z wzajemną komunikacją i raczej nie potrzebują swego towarzystwa, siedzieli przy wspólnym stole, jedli ciasteczka i wyglądali na bardzo zadowolonych.
Kolejna odsłona urodzin, miała miejsce w domu. Adaś miał swój mały torcik (który, z dietą bezcukrową nie miał nic wspólnego...) i świeczkę "piątkę", którą zresztą elegancko zdmuchnął.
To duza zmiana w zachowaniu Adasia - jeszcze w ubieglym roku, byl tym kompletnie niezainteresowany. Pojecie urodzin bylo dla niego abstrakcyjne. A dzis prosze bardzo, zmiana. Na pytanie: co dzisiaj jest, Adas odpowiadal "dziny", a kwestie: ile masz lat, kwitowal stwierdzeniem "pieu", a nie jak przed kilkoma dniami "teji".
I wlasnie dzieki tej rosnacej swiadomosci Adasia, ten dzien choc zawsze szczegolny i bardzo swiateczny, byl dla nas niezwykle wyjatkowy i jeszcze bardziej uroczysty. To naprawde duza rzecz, pierwsza samodzielnie zdmuchnieta przez naszego synka urodzinowa swieczka!