czwartek, 5 sierpnia 2010

Wczasy

Wyjazd nad morze w pelni sezonu, oprocz standardowego pakietu lepszej lub gorszej pogody, wiekszej lub mniejszej dawki wypoczynku oraz niezmiennie wysokich kosztów, to czas proby dla rodziców malego Auti, a przede wszystkim spory wstrzas dla niego samego.
I tak wlasnie bylo w naszym przypadku. Nie zebym narzekal, niemniej wczasy z Adasiem to niezla mieszanka radosci i zabawy, ale też frustracji i niepotrzebnych nerwów.
Adas chcial w pelni wykorzystac wszyskie atrakcje jakie oferuje pobyt nad morzem. Nie ma w tym pewnie nic specjalnego, kazde dziecko tak postepuje, tylko, ze Adas nie uznaje ograniczen. Trudno mu zrozumiec, ze przejazdzki karuzela nie moga trwac w nieskonczonosc, ze bieg brzegiem morza (na pewno cudownie wkrecajacy) nie moze przypominac nie konczacej sie ucieczki, ze zabawki innych dzieci nie sa jego wlasnoscia, a grajdoly sasiadow miejscem odpoczynku.
My z kolei rozumielismy Adasia doskonale. Przyjazd w nowe miejsce, pelne ludzi, rozmaitych urzadzen do hustania czy krecenia, straganow z zabawkami spowodowal, ze Adas prawie "odjechal" ze szczescia. W tym ujeciu tlumaczenie Adasiowi, co wolno a co nie, przynosilo niewielki skutek, a jego reakcje na nasze zakazy byly wrecz histeryczne.
Ktos moze powiedziec, ze sami sobie jestesmy winni przyjezdzajac z Auti w takie miejsce. Racja, ale uwazamy, ze nie mozna izolowac Adasia od swiata. Trzeba mu tylko podac ten swiat w odpowiednich proporcjach. I tak tez po poczatkowym szalenstwie, zrobilismy.
Po pierwsze zmiana plazy. Z ulga rowniez dla nas samych, opuscilismy zatloczona plaze w poblizu osrodka, na rzecz pieknego, dzikiego, niemal bezludnego zakatka. Fakt, trzeba bylo dojechac samochodem i przejsc spory kawalek od parkingu. Ale warto bylo. Adas uspokoil sie, biegal w plytkiej wodzie, kopal w piasku, plywal pontonem. My tez odczulismy duzy komfort. Cieszylismy sie widokiem morza niezaslonietym przez "wieloryby" w ludzkiej skorze, brakiem ganiacych spojrzen sasiednich parawanow, cisza i totalnym spokojem.
Kolejnym krokiem bylo ustalenie takich tras spacerowych, aby jak najmniej atrakcji w postaci wszelkiej masci bujanych aut, motorow, lokomotyw itd. znajdowalo sie na naszej drodze.
Jednak hitem w lagodzeniu stresu Adasia okazal sie basen. W osrodku znajdowal sie caly kompleks basenow krytych i umieszczonych na wolnym powietrzu. Adasiowi szczegolnie podpasowaly baseny kryte, a to ze wzgaledu na temperature wody. Najpierw plytki basen dla dzieci, wystylizowany na tropikalna dzungle, wyposazony w zjezdzalnie, fontanny i plywajaca atrape krokodyla. Nastepnie zjazdy w rurze w towarzystwie taty. A na koniec plywanie z kóleczkiem w duzym basenie. Radosc Adasia z takiej formy rozrywki byla ogromna. Co prawda moment zakonczenia zabawy bywal bardzo dramatyczny (potok lez i wrzask), ale w efekcie koncowym Adas byl spokojniejszy i nabieral wiekszego apetytu.
Aby relacja z wczasow nie przypominala jedynie opisu poskramiania malego zlosnika, napisze o tym co pozytywnego obserwowalismy w Adasiowym funkcjonowaniu.
Umocnila sie chec kontaktu z dziecmi i proby ich nasladowania w trakcie zabawy. Co ciekawe Adas bardzo respektuje potrzeby innych dzieci i sama ich obecnosc. Zwalnia miejsce na hustawce, czeka w kolejce na zjezdzalnie, jest bardzo delikatny w stosunku do mniejszych dzieci (a zwlaszcza do dziewczynek ;), które zwykle chce prowadzac za raczke), nie pcha sie "na chama" tam gdzie w ramach zabawy sprytniejsze dzieci nie chca go wpuscic. Wykazuje tutaj duza cierpliwosc i tolerancje, ktore tylko w niewielkim stopniu wystepuja w kontaktach z nami (wiem, wiem rozpuscilimy dzieciaka). Takie podejscie Adasia do dzieci to dobra prognoza przed jego pójsciem do przedszkola. A to juz za niecaly miesiac.
Rozbudowal sie tez Adasiowy zasob slow. Chetnie powtarza nowe slowa, niestety nadal nie jest w stanie budowac zdan.
Z waznych osiagniec nalezy wymienic zalatwianie sie do kibelka. na razie tylko potrzba mniejsza, ale zawsze to cos. Adas jeszcze nie wola, ze chce siku, trzeba mu co jakis czas o tym przypominac i asystowac przy kibelku, niemniej jakis progresik jest.







2 komentarze:

  1. No to nie były to nudne wczasy na kocyku, na deptaku, w knajpce. Bardzo aktywny odpoczynek dla całej rodzinki :), a`propos plaż- ja też zawsze wybieram trochę dalsze, ale bardziej dzikie, lubię przestrzeń!

    ps. fajnie, że Adaś szanuje mniejsze dzieciaczki, zwłaszcza dziewczynki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej Magy!
    Z tymi wczasami to tak nie końca. Nudy nie bylo na pewno, już Adas potrafił o to zadbać ;), ale czas na kocyk, deptak i knajpke tez sie znalazl.
    Jednak faktem jest, ze dzika plaża to "klu" programu.
    Pozdrawiamy serdecznie!

    Ps. Adaś nie tylko szanuje dziewczynki, on je uwielbia!

    OdpowiedzUsuń