wtorek, 22 marca 2011

Auti ustawia

Adaś nas nieźle poustawiał. Zresztą nie tylko nas. 
Chcąc uniknąć Adasiowych napadów złości przyjęliśmy taktykę "łagodnej konsekwencji" i "budowania ego" naszego synka. Pewnie nietrudno się domyślić, że chodzi o egzekwowanie nakazów i zakazów, bez okazywania negatywnych emocji (łatwo się pisze!!!) oraz chwalenie dobrze wykonanej "roboty" i ciągłe podkreślanie, jaki Adaś jest wyjątkowy, grzeczny, ładny i jak bardzo kochany.
Można oczywiście dyskutować z taką strategią w stosunku do 5-letniego Auti, zwłaszcza w zakresie podkreślania zalet Adasia. Na pierwszy rzut oka trochę to wygląda na ksztaltowanie małego egocentryka, czy wręcz narcyza. I pewnie trochę racji w tym jest, niemniej nic lepszego nie przychodzi nam do głowy, aby wykazać Adasiowi jak jest dla nas ważny.
On nam o tym nie powie, ale mamy wrażenie, że czuje się zagubiony w ciągle nowej sytuacji, kiedy nasza uwaga  skupia się w dużej mierze na Milence. Do tego siłą rzeczy Adaś słyszy, że tego czy tamtego nie wolno, żeby uważał na dzidziusia, żeby był ciszej itd.  Niestety, często sie nie da inaczej. Gdy sytuacja wymaga szybkiej reakcji, bo Adaś może przypadkiem zrobić krzywdę Milence, komunikat "nie wolno" jest automatyczny. Frustracje Adasia narastają, aż w końcu następuje wyładowanie emocji - czyli histeria, wyzwolona zwykle byle drobiazgiem.  Aby, więc  nie doprowadzać do tak skrajnych sytuacji, chwalimy naszego Autika przy każdej okazji, okazujemy mu nasze uczucia, podkreślamy jak ważny jest dla nas. Staramy sie kontrolować nawzajem, aby nie wybuchać gniewem, gdy Adaś po raz n-ty robi to czego nie powinien, nie czepiamy się drobiazgów, na wiele pozwalamy.
A co do naszego opanowania (raczej mojego...) nie zawsze nam (mi...) to wychodzi, niestety... I mam tak samo, jak pewnie większość rodziców postawionych w podobnej sytuacji. Gdy wybuchnę, zaraz żałuję i obiecuję sobie, że to ostatni raz...
Z dowartościowaniem Adasia podobnie rzeczy się mają w przedszkolu. Panie podchodzą do Adasia w bardzo opanowany i jednocześnie serdeczny sposób. Delikatnie uspakajają w trakcie napadów złości i podkreśląją jego osiagnięcia, a to, że ładnie ćwiczy, że zjadł obiad, że posprzątał zabawki.
Dziękujemy im za to ogromnie!
I tak właśnie trochę przy okazji, Adaś nas wszystkich poustawiał ;-)

poniedziałek, 7 marca 2011

Auti się złości

Huśtawka Adasiowych nastrojów nas dobija. Niestety ostatnio coraz częściej. 
Szybkość zwrotów na lini zadowolenie/złość w wykonaniu Adasia jest niesamowita. Powód, dla którego Adaś maksymalnie się wkurza jest zawsze ten sam. Coś się dzieje nie tak, jak Adaś sobie zaplanował. Klocki nie układają się jak należy, nie ma jedzenia, na które Adaś ma ochotę, zbyt długo trwa wychodzenie z domu, kończymy zabawę wbrew woli Adasia...
Długo by wymieniać. Napady złości przybierają na sile, zabawki fruwają pod sufit, Adaś krzyczy i uderza głową, szczypie i próbuje gryźć gdy staram się go uspokoić! Coś się pokręciło i to masywnie!
O ile nowe umiejętności, czy nowe słowa w Adasiowym "repertuarze" nastrajają optytymistycznie, to opisane zachowania dołują nas bardzo.
Teraz jak nigdy, autyzm praktycznie całkowicie ustawił nasze życie. Większość naszych działań, to unikanie sytuacji, które  przez Adasia mogłyby zostac negatywnie odebrane. A to ogranicza niemal całkowicie. Chcesz pójść do znajomych, nie da rady, bo Adaś znajdzie do zabawy coś, czym bawić się nie powinien, a spróbuj mu zabawkę-niezabawkę odebrać... Chcesz pójść na spacer, spróbuj nie pójść na stację lub pod most kolejowy, bo Adaś uwielbia pociągi... Chcesz wejść do sklepu, lepiej tego nie rób, bo Adaś koniecznie chce coś słodkiego, a spróbuj odmówić... Chcesz kupić nową zabawkę, dla Adasia właśnie, uważaj, bo w zabawce Adaś znajdzie coś (mechanizm/część/zastosowanie), co nie spełni jego oczekiwań...Obłęd!
Oczywiście staramy się coś robić, aby poprawić ten stan rzeczy. Stosujemy łagodny holding (przytrzymywanie Adasia w chwilach jego złości,  samemu nie gniewając się, starając się nie wyrażać negatywnych emocji, ale tez bez "słodkiego" tonu, pozwalajac po prostu, aby Adaś sam się wyciszył, za co jest nagradzany) i piktogramy z zakazami szczypania, gryzienia, uderzania głową. Niestety, na razie to co robimy, przynosi dość mierne efekty.
Psychiatra, z którą skonsultowaliśmy problem mówiła o okresie kilku miesięcy, aby skutecznie Adasia wyciszyć. Nie powiedziała tylko, jak te kilka miesięcy wytrzymać...


PS: Przeczytałem post "Daimonion" u Ojca Karmiącego. Poczułem się lepiej, dzięki! Polecam i  ten post, i całego bloga.