Ostatnio Adaś powrócił do starej fascynacji. Przygody lokomotywy Tomka i jego przyjaciół, to właściwie jedyna bajka, którą ogląda. Ma swoje ulubione odcinki, znane na pamięć, które też bardzo precyzjnie potrafi określić. Jeszcze niedawno, Adaś wołał "Tomasa chcesz" (mówi o sobie per Ty, tak jak my się do niego zwarcamy), a teraz prosi, o odcinek "z Tobikiem" lub "Edeka i Szymka".
Wczoraj jednak Adaś nas zaskoczył. Podczas kolejnego "katowania" Tomka, wstał, poszedł do swojego pokoju, przyniósł ze sobą wszystkie lokomotywy-zabawki i zaczął się bawić. Tego jeszcze nie było!
PS. Chciałem napisać coś pozytywnego, "ku pokrzepieniu serc", bo weekend był trudny.
Adaś nerwowy, płaczliwy, szybko tracący panowanie nad sobą. A tata nie lepszy, tylko bez płaczu. Chociaż może lepiej, żeby zaczął beczeć.
poniedziałek, 26 marca 2012
środa, 14 marca 2012
Kolejna długa nieobecność na blogu
Powód, jak zwykle - brak czasu. Chociaż, nie do końca, bo pytanie: "o czym napisać?", bardziej tłumaczy brak nowych wpisów. I faktycznie, mam problem o czym pisać, bo Adaś "zatrzymał się" w miejscu, a nam brakuje pomysłu jak to zmienić.
Do tej pory bardzo cieszył nas każdy, najdrobniejszy nawet postęp Adasia. Niemal każde nowe słowo czy umiejętność. Jednak czujemy doskonale, że do dobrego funkcjonowania potrzeba czegoś więcej.
Adaś w grudniu skończył już 6 lat, w tym roku planowo powinien pójść do szkoły. Niestety, naszym zdaniem zbyt wiele go ogranicza. Na przykład rozwój mowy. Pisałem już o tym. Adaś mówi coraz lepiej, coraz więcej i do tego ma dobrą pamięć. Cóż z tego, kiedy większość wypowiedzi to cytaty z bajek, reklam telewizyjnych, czy też filmów, które kręciłem dla Adasia podczas wspólnych wizyt przy moście kolejowym i na dworcu. Tu dygresja, ale te filmy, jako sposób pobudzenia Adasiowej mowy zdał egzamin. Obrazy ulubionych pociągów, oczekiwania na peronach, otwierających i zamykających się drzwi, wsiadających i wysiadających ludzi, konduktorów, odjazdów szynobusów, skladów towarowych i osobowych, wzbogacone o moje komentarze Adaś wręcz pochłaniał. I mowa ruszyła. Podobnie było z bajkami, ulubionymi piosenkami. Na tym jednak koniec.
Adaś owszem, potrafi poprosić o coś (częściej żądać) do picia, do jedzenia (mówi nawet, że jest głodny), prosi o włączenie komputera lub filmu, ale nie potrafi opowiedzieć jak było w przedszkolu, co jadł, czy spał, czy coś go boli. Gdy go pytamy, albo nic nie mówi, albo udziela schematycznych odpowiedzi, że było fajnie, jadł zupę...
Do tego nie zadaje w ogóle pytań. A propos, to może ktoś wie jak pobudzić ciekawość małego auti, żeby pytał? Żebysmy mogli narzekać, jak to dzieciak zasypuje nas milionem kwestii, a my już nie mamy siły odpowiadać?
Oprócz tych problemów komunikacyjnych, ciężko jest Adasia zaangażować w coś, co wymaga koncentracji i zwykle Adasia słabo interesuje. Typowo szkolne umiejętności, jak rysowanie, wspólne czytanie, wycinanie, próby pisania na komputerze, to dla Adasia czynności zupełnie niepotrzebne. On się nawet nie złości jak kiedyś, gdy zmuszaliśmy go pracy przy stoliku, żmudnie zaliczając kolejne punkty programu terapeutycznego. Raczej się wygłupia, udaje, że nie wie co od niego chcemy, ucieka.
Czujemy więc, że stoimy w miejscu i pomimo dobrej relacji z Adasiem, nie potrafimy skierować jego rozwoju, na inne, bardziej uporządkowane i przydatane tory.
Subskrybuj:
Posty (Atom)