czwartek, 10 lutego 2011

Choroba

Zaczęło się niewinnie od lekkiej gorączki i kaszlu, skończyło się na zapaleniu oskrzeli. "Tradycyjne" domowe sposoby (inhalacje i zbijanie gorączki) niewiele pomogły i konieczne stało się leczenie antybiotykiem.
W efekcie Adaś już 10 dni jest na "przedszkolnym L-4", a ze względu na duże osłabienie ma zawieszone zajęcia teraputyczne.
Choroba na szczęście, powoli ustępuje, a wraz z nią wraca Adasiowa energia. Procesowi powrotu do zdrowia towarzyszy dobry nastrój, któremu niewątpliwie sprzyja brak obowiązków i wymagań zwykle stawianych Adasiowi.
Adaś spędza czas beztrosko, a ewentualna domowa terapia to przede wszystkim zabawa. Trochę niepokoiła nas przymusowa przerwa w zwykle prowadzonych zajęciach. Zwłaszcza, że już na początku choroby Adaś znów  przypomniał sobie o autostymulacjach (metrówka jest idealna do tego celu), powróciły rozmowy z samym sobą, niestety w nieznanym języku (pewnie narzecze Auti) i to co wkurza nas najbardziej napady złości okraszone tłuczeniem głową. 


W tym kontekście, perspektywa długiej przerwy w terapii wyglądała wręcz przerażająco... A tymczasem nic złego się nie dzieje! Przeciwnie! Adaś wracając do zdrowia odrzucił autostymulacje (no prawie odrzucił, jeszcze zdarza mu się sięgnąć po wieszak), stał się jeszcze bardziej komunikatywny, mniej się złosci i nawet lepiej śpi (chociaż tutaj jest niezbędna osoba towarzysząca - z pewną dumą mogę stwierdzić, że tata jest coraz częściej wybierany! I dobrze, bo mamy bardziej potrzebuje Milenka). Podsumowując, to właściwie nic nowego, bo Auti zaskakuje i zaskakiwać będzie.
Relacje Adasia z Milenką można określić jako uwielbienie. Adaś jest siostrzyczką oczarowany. Ciepłe spojrzenie, przebywanie w jej towarzystwie, całuski, głaskanie i ogromny niepokój gdy Milenka płacze. Adaś się zakochał! Dla fanów tego frazesu - to jest  PRAWDZIWA MIŁOŚĆ :) 
Mało tego! Uczucia, które wzbudziła Milenka, Adaś przenosi na nas. Wczoraj nie zachęcany w żaden spsób, podszedł do mnie, objął za szyję i powiedział "koszam"...     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz