środa, 2 lutego 2011

Milenka

pojawiła się w naszym życiu, może nie nagle, bo już długo na nią czekaliśmy, niemniej z dużym impetem, wnosząc wiele radosci i zarazem niepokoju.
A Adaś? Cóż... Adaś wręcz zwariował na jej punkcie!
Pierwszego dnia gdy malutka przyjechała ze szpitala, Adaś zaciagnął wartę przy jej łóżeczku i nie odstępował ani na krok. Był zresztą wszędzie - przy karmieniu, kąpieli, przewijaniu. Reagował bardzo żywo na każdy płacz Milenki i koniecznie starał się  okazać jej swoje uczucia. Z tym ostatnim było trochę problemów, bo uczucia Adasia są niezwykle silne i tak też są okazywane. Nie chcąc tłumić tych jakże pozytywnych odruchów naszego synka, tłumaczyliśmy, że "dzidziu" nie wolno podszczypywać, zbyt mocno przytulać czy obcałowywać. Adaś był nieco zdziwiony naszymi uwagami, przecież on chciał jak najlepiej, ale nie miał wyjścia i przystał na "głasanie" i lekkie buziaczki.
Nie trzeba chyba specjalnie komentować, że takie zachowanie Adasia, brak obojętności lub złości na nowego członka rodziny bardzo nas ucieszył. Nasze pozytywne zaskoczenie sięgnęło szczytu, gdy Adaś sam z własnej woli, postanowił podzielić się z Milenką wodą ze szklanki i lizakiem. To społeczna relacja na najwyższym poziomie! 
Z upływem kolejnych dni fascynacja Adasia Milenką nie słabnie, ma może trochę mniej gwałtowny wymiar. Każdy dzień Adasia zaczyna sie sprawdzeniem, czy "dzidziu" jest w łóżeczku. Powroty ze spaceru, czy przedszkola to już nie tylko powroty "do dom" i "mamy", ale rownież do "dziudzia".



Z drugiej strony Adaś cały czas przypomina nam o sobie samym. Częściej niż zwykle nas woła, częściej chce być prztulany, a gdy jesteśmy wszyscy razem zajmuje najbardziej centralne miejsce, aby nasza uwaga musiała być skierowana na niego. Słowem, umie się chłopak ustawić! A poważniej, to bardzo dobre zachowanie, które oznacza, że nie jesteśmy mu obojętni i jak ważne jest dla niego poczucie, że jest przez nas kochany i wśród nas jest jego miejsce. Pewnie to oczywiste, co napisałem, przecież dzieci tak się zachowują, ale z Auti różnie bywa...
Przyzwyczaiłem się już do pisania o ciemnych stronach ważnych wydarzeń w życiu Adasia, które niosą zwykle wiele emocji, a z silnymi emocjami Adaś dość słabo sobie radzi. 
I tym razem jest podobnie. Oprócz pozytwnych zachowań, narastają również negatywne. Adaś znów, bedąc bardzo pobudzonym, źle znosi wszelkie zakazy, ograniczenia czy niepowodzenia. Znów codziennością stały się znane demonstracje niezadowolenia i napady złości. I znów reagujemy na nie możliwie spokojnie, obchodzimy się z Adasiem bardzo delikatnie, unikamy sytuacji prowadzących do jego frustracji. Tylko nie zawsze to wystarcza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz