Chcialem tego posta zatytulowac DOGOTERAPIA, a to dla tego, ze do zajec wczesnego wspomagania rozwoju Adasia pierwszy raz zostal zaangazowany pies. Mysle jedanak, ze okreslenie dogoterapia w przypadku tego "pierwszego razu", jest nieco na wyrost. Otoz, jak to z "pierwszym razem" zwykle bywa, nie wszystko wyszlo jak nalezy. Po prostu to i owo wymknelo sie spod kontroli, a zajecia odbiegly od oczekiwan prowadzacych i rodzicow. Najwazniejsze jednak, ze zarowno terapeuta-pies, jak i poddany terapii Adas bawili sie doskonale!
Pierwszy kontakt Adasia i pieska Drago byl naznaczony nieufna ciekawoscia, jednak lody szybko zostaly przelamane. Niemniej Adas zachowywal caly czas pewien dystans, co objawialo sie radosnym wrzaskiem i ucieczka przed Drago. Pieska nie trzeba bylo zachecac, wiec ganial za Adasiem, i tylko respekt przed Ewa, jego pania, na krotkie chwile przywolywal go do porzadku. W ferworze gonitwy Adas rzucal pieskowi co popadnie. Pomoce terapeutyczne, zamiast sluzyc w kolejnych zaplanowanych cwiczeniach, fruwaly w powietrzu. Adas rzucal woreczki z piaskiem, pileczki, karme, a Drago lapal. Proby uporzadkowania tej "terapii" spelzaly na niczym.
Wazne jednak, ze z pierwszych zajec, mozna wyciagnac kilka, juz powaznych wnioskow:
- Adas nie boi sie psa, ma respekt, ale nie odczuwa paralizujacego strachu i traktuje Drago jako towarzysza zabawy;
- kolejne zajecia nie moga zawierac zbyt wielu elementow - zmniejszy to ilosc pomocy, ktore rozpraszaja i psa, i Adasia;
- wyjatkowo zajecia odbyly sie w nowej dla Adasia sali, z nowymi zabawkami, co spowodowalo brak skupienia uwagi tylko na cwiczeniach z psem
- w koncu to "pierwszy raz" i trzeba miec nadzieje, ze kolejne beda lepsze.
PS: Fotki zrobione na etapie "przelamywania lodow", potem fotograf musial przylaczyc sie do nieudolnych prob pacyfikacji :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz